Ten shot jest świątecznym prezentem dla Carli [Berieal jak kto woli], ponieważ wiem jak ją boli brak jej OTP w odmętach internetu, więc powstało to. Obraz Madary jest tutaj przerysowany, bo jak wiadomo, gdy się jest kimś zauroczonym [i nie tylko] nie dostrzegamy wielu wad, wszystko wydaje się bardziej kolorowe jakby objeść się grzybkami. Pomimo, że to nie jest mój ulubiony ship to jednak bardzo przyjemnie mi się to pisało. Ogólnie polecam włączyć jakąś dołującą piosenkę, aby wczuło się lepiej w nastrój shota i zapraszam do czytania jak i komentowania. Święta jak i urodziny Madary minęły, więc mogę życzyć szczęśliwego Nowego Roku.
~~
Niezapomniany
Gdy teraz spoglądam w gwiezdne, czarne niebo wspominam twoje opowieści o
tym jak niegdyś nieboskłon cały jasny był pokryty blaskiem odległych planet.
Nigdy nie zapomnę z jaką czułością opowiadałeś i usypiałeś mnie po męczącym
treningu. Twój szeroki uśmiech był najwspanialszą z tych wszystkich gwiazd.
Byłeś czarny jak niebo, ale twa aura w tych momentach była jaśniejsza od tych
bladych punktów nad nami.
Nigdy nie zapomnę tego jak przychodziłeś co dzień i swym głębokim, ale melodyjnym głosem szeptałeś mi do ucha, abym się obudził. Tego jak cierpliwie czekałeś aż otworzę oczy, powykrzywiam twarz w dziwacznych minach by się ostatecznie rozbudzić.
Pamiętam twój cichy śmiech, to jak wierzchem dłoni zakrywałeś usta, aby ukryć przecudny uśmiech. Każdy twój wyważony krok, grację twej osoby, zmęczone, ale żywe oczy. Twoją dłoń na mojej głowie, usta na czole. To w jaki sposób twoje umięśnione ramiona zamykały me ciało w mocnym uścisku, twe łaskoczące mój policzek włosy- czarne jak pióra najwspanialszego z kruków, tak długie i miękkie, że pragnąłem nigdy nie wypuszczać ich z dłoni.
Dzwonienie dzwonków, które zrobiłeś i zawiesiłeś w mym pokoju, ich spokojną melodię, która po dziś dzień przypomina mi twój głos.
Każde słowo, które skierowałeś do mnie, nie ważne czy dobre czy złe, ale dlaczego już nic do mnie nie powiesz?
Wciąż przed oczami mam jak siedziałeś w głębokim fotelu z nogą założoną na nogę i czytałeś wiersze. Nikt z nich nie podejrzewał cię o taką wrażliwość, ale wiedziałem, znałem cię lepiej niż oni. To jak na moją prośbę czytałeś mi jakiś wiersz, uczucia w nim zawarte spotęgowane dodatkowo twoim głosem, za każdym razem musiałem powstrzymywać łzy, ale ty to widziałeś. Nic ci umyka twej uwadze.
„Nie wstydź się swoich łez, są one naszymi cennymi uczuciami. Nie ważne co by się działo nigdy nie tłum w sobie tego co czujesz. To nie jest dobre do tego może cię to zniszczyć Itachi. A w końcu teraz jesteś wspaniały. Nie masz powodu by się zmieniać.”
Twoje słowa spowodowały, że wtedy po raz pierwszy od bardzo długiego czasu po moich policzkach popłynęły słone krople. Zdążyłem zapomnieć o nich i czymś tak trywialnym jak płacz. Po raz pierwszy przyniosło mi to ulgę. Usłyszałem też twój cichy śmiech, zrobiłeś to, aby po krótkiej chwili mnie objąć, przytulić, zatrzymać przy sobie.
Nic nie mogłem na to poradzić, że z każdym dniem zakochiwałem się w tobie coraz bardziej, Madaro. Aż zdałem sobie sprawę, że nie mogę bez ciebie żyć. Nie wiem czy odwzajemniałeś moje uczucia. Miałeś tyle lat, że moje istnienie mogło być dla ciebie jak machnięcie skrzydeł kruka, ale ja nigdy nie przestanę cię kochać. Byłeś zawsze dla mnie dobry, opiekuńczy, czuły, więc może też kochałeś mnie, ale inaczej niż ja ciebie. Czy też po prostu żaden z nas nie odważył się drugiemu powiedzieć prawdy?
„Jeśli ci na kimś zależy, nie naciskaj. Daj wolność, zamknięcie w klatce spowoduje, że będzie chciał uciec. Pozwól poczuć mu co czujesz w każdym swoim drobnym czynie, ale bądź delikatny.”
Zabrałeś mnie do ogrodu cieni, pokazałeś kwiaty, które zachwycały swymi barwami jedynie w nocy. Zapytałeś mnie czy zająłbym się tym miejscem, gdy już ciebie nie będzie. Odparłem pewien, że zawsze będziesz ze mną.
„Chciałbym, aby to była prawda. Jednak my ludzie, Itachi jesteśmy stworzeni do przemijania. Ty, ja, wszyscy kiedyś wrócą do ramion swej ukochanej matki. Ale to miejsce jest schronieniem wspomnień o życiu wszystkich Uchihów, każdy z tych kwiatów rośnie ku chwale pamięci innego z naszego rodu. Ten po środku należy do syna Mędrca tego, który założył nasz klan. Bo widzisz oni wciąż żyją w pamięci innych. Póki ktoś pamięta i my będziemy istnieć.”
Nie zapomnę… Nie zapomnę… Na zawsze będę o tobie pamiętać.
Delikatnie złapałeś mą zimną, drżącą z przejęcia dłoń, ścisnąłeś ją lekko, oddając cząstkę swego ciepła. Spacerowaliśmy razem. Dlaczego nie mogło to trwać wiecznie?
Na wspomnienie tych dni, moje serce zaczyna szybciej bić, uśmiecham się lekko, gdy przypominam sobie ciebie, każdą naszą wspólną chwilę.
Nie zamykaj oczu bo
Na zawsze chcę być
W zasięgu Twego wzroku i,
I dłoni Twych.
Bo zawsze gdy wyciągniesz je,
Mogły napotkać mnie
Zamknąłeś swe powieki, twój duch opuścił to ciało, które wielbiłam jak i samego ciebie. Odeszłeś… Wciąż nie mogę się przyzwyczaić… Że już nie mam ciebie… Krzyczałem, krzyczę… Będę krzyczeć „Mój ukochany, wróć!”
Nigdy nie zdążyłem powiedzieć tego co naprawdę czułem.
Płacz wcale nie przynosi ukojenia! Cierpię! Ból wyżera me wnętrzności… Umieram z miłości do ciebie Madaro! Dlaczego teraz musiałeś mnie zostawić?! Pragnę, abyś mnie znów mocno przytulił, tylko tym razem nigdy nie puszczaj. Zabierz ten ból, łzy… Oczyść mnie z tych uczuć… Nie chcę już tego czuć. Pragnę przestać kulić się co noc z oziębłości świata bez ciebie. Zgubiłem mój sens. Nawet nie zdążyłem podziękować ci za to, że nauczyłeś mnie kochać. Dałeś szansę, której nikt nie dał.
Czemu stałeś się moim światłem? Czemu czuję gniew? Nienawiść do świata, który mi ciebie odebrał?
„ Nawet gdy mnie już nie będzie, nie będziesz sam. Przecież twój brat na ciebie czeka. Potrzebuje cię tak jak ty mnie. Tak to już jest, że jeśli ty się poddasz, ucierpi ktoś inny. Nie powtórz mego błedu.”
Ale tak bardzo pragnę to wszystko porzucić. Nie ważne gdzie jesteś zabierz mnie ze sobą.
Będę musiał przeprosić Sasuke, ale trudno jest być starszym bratem. Dobrze o tym wiesz, Madaro. Chciałbym obdarzyć go prawdziwą, nieprzemijalną miłością, ale ja tak nie mogę. Kochałem, kocham tylko ciebie.
Twój ciemny blask, to twe zatracone szczęście, to wszystko mam ja. Wróć po nie Madaro, mój wspaniały Czarny Motylu*. Czemu twe skrzydła były zwiastunem śmierci, bólu? Moje ciało nie wytrzymuje już tej wojny miłości i rozsądku. Kamień przodków kłamał. Do szczęścia potrzebuję jedynie ciebie. Twego promiennego uśmiechu, czułych ust i dłoni ściskającej moją. Wróć po mnie!
Na zawsze tobie oddany, Madaro,
Itachi
PS Zawsze będę na ciebie czekać.
Nigdy nie zapomnę tego jak przychodziłeś co dzień i swym głębokim, ale melodyjnym głosem szeptałeś mi do ucha, abym się obudził. Tego jak cierpliwie czekałeś aż otworzę oczy, powykrzywiam twarz w dziwacznych minach by się ostatecznie rozbudzić.
Pamiętam twój cichy śmiech, to jak wierzchem dłoni zakrywałeś usta, aby ukryć przecudny uśmiech. Każdy twój wyważony krok, grację twej osoby, zmęczone, ale żywe oczy. Twoją dłoń na mojej głowie, usta na czole. To w jaki sposób twoje umięśnione ramiona zamykały me ciało w mocnym uścisku, twe łaskoczące mój policzek włosy- czarne jak pióra najwspanialszego z kruków, tak długie i miękkie, że pragnąłem nigdy nie wypuszczać ich z dłoni.
Dzwonienie dzwonków, które zrobiłeś i zawiesiłeś w mym pokoju, ich spokojną melodię, która po dziś dzień przypomina mi twój głos.
Każde słowo, które skierowałeś do mnie, nie ważne czy dobre czy złe, ale dlaczego już nic do mnie nie powiesz?
Wciąż przed oczami mam jak siedziałeś w głębokim fotelu z nogą założoną na nogę i czytałeś wiersze. Nikt z nich nie podejrzewał cię o taką wrażliwość, ale wiedziałem, znałem cię lepiej niż oni. To jak na moją prośbę czytałeś mi jakiś wiersz, uczucia w nim zawarte spotęgowane dodatkowo twoim głosem, za każdym razem musiałem powstrzymywać łzy, ale ty to widziałeś. Nic ci umyka twej uwadze.
„Nie wstydź się swoich łez, są one naszymi cennymi uczuciami. Nie ważne co by się działo nigdy nie tłum w sobie tego co czujesz. To nie jest dobre do tego może cię to zniszczyć Itachi. A w końcu teraz jesteś wspaniały. Nie masz powodu by się zmieniać.”
Twoje słowa spowodowały, że wtedy po raz pierwszy od bardzo długiego czasu po moich policzkach popłynęły słone krople. Zdążyłem zapomnieć o nich i czymś tak trywialnym jak płacz. Po raz pierwszy przyniosło mi to ulgę. Usłyszałem też twój cichy śmiech, zrobiłeś to, aby po krótkiej chwili mnie objąć, przytulić, zatrzymać przy sobie.
Nic nie mogłem na to poradzić, że z każdym dniem zakochiwałem się w tobie coraz bardziej, Madaro. Aż zdałem sobie sprawę, że nie mogę bez ciebie żyć. Nie wiem czy odwzajemniałeś moje uczucia. Miałeś tyle lat, że moje istnienie mogło być dla ciebie jak machnięcie skrzydeł kruka, ale ja nigdy nie przestanę cię kochać. Byłeś zawsze dla mnie dobry, opiekuńczy, czuły, więc może też kochałeś mnie, ale inaczej niż ja ciebie. Czy też po prostu żaden z nas nie odważył się drugiemu powiedzieć prawdy?
„Jeśli ci na kimś zależy, nie naciskaj. Daj wolność, zamknięcie w klatce spowoduje, że będzie chciał uciec. Pozwól poczuć mu co czujesz w każdym swoim drobnym czynie, ale bądź delikatny.”
Zabrałeś mnie do ogrodu cieni, pokazałeś kwiaty, które zachwycały swymi barwami jedynie w nocy. Zapytałeś mnie czy zająłbym się tym miejscem, gdy już ciebie nie będzie. Odparłem pewien, że zawsze będziesz ze mną.
„Chciałbym, aby to była prawda. Jednak my ludzie, Itachi jesteśmy stworzeni do przemijania. Ty, ja, wszyscy kiedyś wrócą do ramion swej ukochanej matki. Ale to miejsce jest schronieniem wspomnień o życiu wszystkich Uchihów, każdy z tych kwiatów rośnie ku chwale pamięci innego z naszego rodu. Ten po środku należy do syna Mędrca tego, który założył nasz klan. Bo widzisz oni wciąż żyją w pamięci innych. Póki ktoś pamięta i my będziemy istnieć.”
Nie zapomnę… Nie zapomnę… Na zawsze będę o tobie pamiętać.
Delikatnie złapałeś mą zimną, drżącą z przejęcia dłoń, ścisnąłeś ją lekko, oddając cząstkę swego ciepła. Spacerowaliśmy razem. Dlaczego nie mogło to trwać wiecznie?
Na wspomnienie tych dni, moje serce zaczyna szybciej bić, uśmiecham się lekko, gdy przypominam sobie ciebie, każdą naszą wspólną chwilę.
Nie zamykaj oczu bo
Na zawsze chcę być
W zasięgu Twego wzroku i,
I dłoni Twych.
Bo zawsze gdy wyciągniesz je,
Mogły napotkać mnie
Zamknąłeś swe powieki, twój duch opuścił to ciało, które wielbiłam jak i samego ciebie. Odeszłeś… Wciąż nie mogę się przyzwyczaić… Że już nie mam ciebie… Krzyczałem, krzyczę… Będę krzyczeć „Mój ukochany, wróć!”
Nigdy nie zdążyłem powiedzieć tego co naprawdę czułem.
Płacz wcale nie przynosi ukojenia! Cierpię! Ból wyżera me wnętrzności… Umieram z miłości do ciebie Madaro! Dlaczego teraz musiałeś mnie zostawić?! Pragnę, abyś mnie znów mocno przytulił, tylko tym razem nigdy nie puszczaj. Zabierz ten ból, łzy… Oczyść mnie z tych uczuć… Nie chcę już tego czuć. Pragnę przestać kulić się co noc z oziębłości świata bez ciebie. Zgubiłem mój sens. Nawet nie zdążyłem podziękować ci za to, że nauczyłeś mnie kochać. Dałeś szansę, której nikt nie dał.
Czemu stałeś się moim światłem? Czemu czuję gniew? Nienawiść do świata, który mi ciebie odebrał?
„ Nawet gdy mnie już nie będzie, nie będziesz sam. Przecież twój brat na ciebie czeka. Potrzebuje cię tak jak ty mnie. Tak to już jest, że jeśli ty się poddasz, ucierpi ktoś inny. Nie powtórz mego błedu.”
Ale tak bardzo pragnę to wszystko porzucić. Nie ważne gdzie jesteś zabierz mnie ze sobą.
Będę musiał przeprosić Sasuke, ale trudno jest być starszym bratem. Dobrze o tym wiesz, Madaro. Chciałbym obdarzyć go prawdziwą, nieprzemijalną miłością, ale ja tak nie mogę. Kochałem, kocham tylko ciebie.
Twój ciemny blask, to twe zatracone szczęście, to wszystko mam ja. Wróć po nie Madaro, mój wspaniały Czarny Motylu*. Czemu twe skrzydła były zwiastunem śmierci, bólu? Moje ciało nie wytrzymuje już tej wojny miłości i rozsądku. Kamień przodków kłamał. Do szczęścia potrzebuję jedynie ciebie. Twego promiennego uśmiechu, czułych ust i dłoni ściskającej moją. Wróć po mnie!
Na zawsze tobie oddany, Madaro,
Itachi
PS Zawsze będę na ciebie czekać.
~~
czarny motyl- podobno przez latynosów uważany za omen nieszczęścia, a ten kto go ujrzy szybko umrze, od dłuższego czasu jakoś kojarzył mi się z Madarą, ale dopiero tutaj to użyłam.