28 marca 2014

39. Hybrid

Witajcie!

    Wiem, że zapewne czekacie na 8 rozdział, jednak przyjdzie wam jeszcze chwilę poczekać. Obecnie piszę dłuższego one shota, miało być coś innego, ale jak zwykle wyszło hashimada. Mam nadzieje, że wybaczycie mi zwłokę z publikacją. Niestety nie mam za często dostępu do komputera, a na to wpłynąć w żaden sposób nie mogę. Gdyż mój popsuł się dłuższy czas temu i sobie dalej czeka. Również z powodu nauki, częstszej publikacji rozdziałów, one shotów czy czegokolwiek podobnego możecie spodziewać się dopiero w maju. Kwiecień niestety nie jest zbytnio optymistyczny w tym roku. Jako, że przyjdzie się wam trochę naczekać zachęcam was do przeczytania wcześniejszych moich dzieł, może są słabsze niż obecnie, ale jakoś czas powinny chodź trochę wam umilić. Jeśli chcecie możecie nawet skomentować, mimo, że nie odpiszę to jednak z chęcią przeczytam co myślicie o poprzednich mych wypocinach. To co mam dla was dzisiaj, jest chyba nawet krótsze niż wstępniak, dlatego specjalnie poszukałam tekstu jakiejś piosenki, aby ciut przedłużyć i być może dodać nastrój, przy którym to pisałam. Musicie się domyślić o co tu chodzi.

W tekście są przetłumaczone fragmenty "In the End"- Linkin Park

~~

"Hybrid"

Patrz, jak umyka z ruchem wahadła
Patrz, jak odlicza koniec dnia
Zegar odmierza twoje życie
To takie nierealne


Kroczą przez mgłę zapomniani niczym duchy. Nikt nie odważył się odwrócić i spojrzeć za nimi. Zignorowani, wypaczeni i niechciani. Oto czym się stali. Wszyscy zapomnieli o poświęceniu, żaden nie dał amnestii. Ludzie o szkarłatnych, wypaczonych oczach. Wykorzystani tak bardzo. Nikt ich nie zechciał.

Obserwuję przez okno upływający czas
Próbując trzymać się, nawet nie wiedziałem
Że straciłem wszystko tylko po to, by
Patrzeć jak odchodzicie
 


    Ich dusze niegdyś czyste, lecz samotne dziś już nie żyją. Zmarłe istnienia wciąż żywe. Umarłe, zgniłe dusze w młodych ciałach. Wypaczeni. Znienawidzeni. Szala między dobrem, złem a szaleństwem jest cienka.

Rozpadło się
To co dla mnie znaczyło, będzie w końcu wspomnieniem
Tak mocno się starałem
I Tak daleko zaszedłem
Ale ostatecznie
To nie ma znaczenia


    Krew obficie ścieka po ścianach, cieknie po podłodze i niczym koszmary wodospad znika w kratce ściekowej. Krzyki nie pomogą. Śmierć uwolni bezdusznych oskarżycieli. Słabe ludzkie ciała padają bez życia.

Zaufałem ci
Naciskany aż do granic wytrzymałości


    Zapomniane poświęcenie…

To nawet nie ma znaczenia

    Nikt tego nie chciał…

Musiałem upaść
By stracić to wszystko
Ale w końcu
To nie ma znaczenia


    Na zawsze pozostaniesz winny…