03 czerwca 2013

19. Luminous Shadows

Witajcie!

    Dzisiaj mam dla was coś innego niż ff, a mianowicie krótkie opowiadanie wprost z uniwersum, które stworzyłam (kiedyś spiszę całą jego historię). Jednak na rzecz tego zostało pokazane w najczarniejszych możliwych barwach. A natchnął mnie do tego obrazek zobaczony na dA, znajdziecie go na końcu tego posta.

~~

Luminous Shadows

    Szary świat ukryty w cieniach, zardzewiałe mosty, zardzewiali ludzie i ich serca. Ci, którym ufali zostali uwięzieni i pogrzebani przez ich zdrady. Niewybaczalne kary i czyny. Krew niczym powietrze otacza ich wszędzie. Gdzie ta utopia zniknęła? Czemu bogowie pochowani są wśród ruin dusz-miast? Czemu tylko ona widzi to i wylewa łzy? Słone łzy... Nawet one nie przyniosą oczyszczenia. Zapomniani, zagłodzeni przez wojny, bogowie czemuś cie pozwolili na coś takiego? Dlaczego wasze łuski nie lśnią? Czemu nie niosą nadziei? Gdzie ją zgubiliście? Zamknięci wśród własnej przeszłości, świetliste cienie... Obietnice niczym karty na stół rzucone zostały przysypane miedzianymi monetami. Nie znaczą nic. Zupełnie nic. Nic nie ma już wartości.
    Szelest błoniastych skrzydeł. Jedno spojrzenie zielonych oczu, czyjś blady uśmiech kamuflujący ból oraz czyjaś dłoń trzymająca miecz. Słabe światło świecy rozjaśnia cienie. Pysk unosi się w górę, zielone oczy, a w nich iskra nadziei. Uśmiech z ulgą wymieszany. Dłoń w górę podniesiona. "Jesteśmy ostatnią nadzieją tego świata, czas dać im to czego potrzebują!"- Powiedział trzymający świecę.
    Głośny ryk, okrzyk radości, następny i jeszcze jeden bojowy. Czas, w którym spaczenie przeżarło ludzkie dusze, czasy zamglone przez odór śmierci. Era Końca Czasów. Pięć istnień- upadły bóg, wybrana, przeklęty, szlachetny oraz stwórca. Ich wrogiem będą nawet oni sami, ale siłą ich umysły i jeden wspólny cel.
    Pokonani? Wymazani? Spaczeni? Odszczepieni? Zamordowani? Póki jedno serce bije, będą bić wszystkie, cienka pajęcza nić przeznaczenia łączy ich i owija się wokół ich krtani. Gdy jeden spadnie w dół pociągnie w ramiona śmierci pozostałych. Krucjata dla świata? Czy może dla ich serc? Usprawiedliwienie dla sumienia? Łzy wciąż spływają po policzkach.
    Czarnowłosy przerzucił miecz przez ramię idąc na przodzie z poważną miną. Z twarzy szatyna nie schodził lekki uśmiech. Wybrana szła jednak bez wyrazu, słowa, które zapomniała, przepowiednia odbiła się echem w jej głowie. "Ci którzy światłem byli, popadli w mrok, aby uratować lub zniszczyć ten świat. Oni są sprawiedliwością subiektywną, nie rozgrzeszą, lecz wydadzą osąd, niemoralny osąd..."
    Przeklęty był niegdyś magiem, jednym z najlepszych magów światła, blask jego czarów rozgramiał mrok, lecz dosięgnęło go ramię zazdrosne, ramie złe, przeklęło go. Teraz na granicy stoi między światłością, dla której walczył i mroku, z którym walczył. Pomiędzy. Jedno oko lazurowe jak bezkres nieba, drugie czerwone jak pożar w duszy, jak lawa w otchłani krateru...
    Szlachetny niegdyś zwykłym strażnikiem miejskim był, lecz oszustwo, wina za coś czego nie popełnił spadła na niego jak głaz. Żelazne kraty zatrzaśnięto przed nim, rdza została na jego rękach. Stracił wiarę w ludzi. Spadał wgłąb dziury ziejącej w jego piersi, coraz głębiej i niżej... Aż uderzył o dno...
    Wybrana była zwykłą dziewczyną, którą ktoś kiedyś porzucił na próg domu wujostwa. Została naznaczona przez najpotężniejszych mocą zrozumienia. Jednak słaba została skurzona pięknymi słowami przez demona, zrozumienie odeszło w cień. Gdy została z niej tląca się drzazga, wiara stracona  dogasała, lecz wciąż pozostała nadzieja...
    Upadły bóg był sprawiedliwym, dobrym sędzią. Wyrozumiały do czasu utraty, zniszczenia jego brata. Serce przepołowione przez ból na miliony kawałków niczym diament zaczął rozdzierać go od środka. Konając przybyło wiele pytań i brak odpowiedzi- tak szaleństwo zapukało do jego drzwi, które uchylone zostały...
    Stwórca wykreował świat, dumny ze swego dzieła zbyt późno zobaczył swoje błędy. Zaczął powątpiewać w swoje dzieło, porzucił czas i natchnienia, umywając ręce. Pycha go zgubiła...
    Upadłego boga łuski już nie lśnią, czerń i smutek je pokryły, nadzieja umarła, smok ryczał z rozpaczą, aż w końcu na swej drodze spotkał stwórcę. Białowłosy uśmiechnął się do niego uspokajająco pokazał mu świecę, którą trzymał. "Czasami możemy być lepsi, lecz musimy wierzyć, żeby ktoś mógł zaufać". Słowa bez sensu pokrzepiły rozbite serce i zaleczyło skaleczenia. Smok ruszył przed siebie niosąc blask nadziei na smolistych skrzydłach. Aż na swej drodze spotkał dziewczynę, przez błąd i naiwność wyniszczoną nadzieją podzielił się z nią, wtedy żar zmienił się w ogień i nadzieja przerodziła się w wiarę. Dziewczyna na swej drodze spotkała nędzarza, który po wyjściu z więzienia stracił wszystko co posiadał. Ona dała mu wiarę, która przebudziła i odrodziła wszystko inne w tym szlachetność jego. Strażnik podczas podróży spotkał maga na skraju, zagubionego, który chciał targnąć się na swe życie jednak szlachetność mężczyzny, stałość w przekonaniach pomogła mu wybrać właściwą ścieżkę i harmonię w swej duszy osiągnąć.
    Ci, którzy na jasną drogę zawrócili, z mroków zimnego całuny się wyrwali swą ostatnią wolą się uwolnili są nadzieją jedyną. Siła ich przekonań i czynów zwrócili losu świata ku destrukcji bądź przetrwaniu.
    Lecz dlaczego łzy wciąż płyną z jej oczów..? Czemu ciągle siedzi zapłakana? Gdzie zgubiła swą nadzieje? Gdzie jej wiara? Gdzie jej przekonania? Czyżby zatraciła je? Na czyją część to zrobiła? Dlaczego przestała ufać? Czemu przestała szukać zmian?
    Całun mroku rozświetliła wielka fioletowa źrenica- spaczenie tego świata, zamęt, chaos, zdrada, obłuda; różne nazwy tego samego upadłego boga niezgody. Wielki prastary smok o łuskach dymnych, mgłą spowity, za ciemnością skryty. Czyj oddech będzie ostatni? Zła czy dobra..?

3 komentarze:

  1. Ciekawy początek, jednak pozostawia niedosyt. Moje spaczone oczy jak ten świat w twoim opie przedstawionym dopatrzyły się podtekstów, o których wiesz. I tym razem nie są to żadne zboczeństwa, by sobie ktoś nie pomyślał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki był plan, aby pozostawić wiele niewidomych, bo w krótkim tekście nie byłam w stanie rozwinąć motywu, który chodził mi po głowie.

      Usuń
    2. No to ci wyszedł jak najbardziej.

      Usuń