Nie przedłużając, głosujcie w ankiecie. I pytanko: chcecie więcej zwykłej fabuły i np. ItaSasu w następnych rozdziałach? Powrót Kakashiego itd? Wyjaśnienie sprawy z Izuną?
~~
"Undying memories about you"
All alone, lost in this abyss
Crowling in the dark
Nothing to wipe my longing clips
And I wonder where You are
W domach mamy wiele przedmiotów, niektóre specjalnie znajdują się na
widoku, aby można było je podziwiać i chwalić się nimi. Wystawione po to, aby
je podziwiać, by inni je chwalili. Jednak są też takie, które chowamy na dnie
szafy, na najniższej półce, głęboko ukryte przed ciekawskim wzrokiem, ponieważ
zawierają bolesne wspomnienia. Każdy posiadał tego typu przedmioty, więc Madara
Uchiha nie był wyjątkiem.
Zwykłe kartonowe pudełko, które najczęściej stało sobie grzecznie bokiem na najniższej półce szafki otoczone grubymi tomiszczami książek. Pech chciał, że jeden z jego kotów naruszył ten umowny spokój trącając karton przez co odwróciło się, że skrywany napis był zbyt dobrze widoczny. Brunet odkąd się obudził nie miał specjalnie dobrego humoru, sen jak zwykle przyniósł mu to czego najmniej pragnął. W normalnym stanie kopnął by pudło, aby znowu przestało być widoczne dla jego oczu, ale teraz to była całkowicie inna sytuacja.
Nie zdążył zrobić sobie ani herbaty czy porządnego śniadania ledwo co wyszedł ubrany, gdy jego oczy spotkały się z napisem ‘H&M’- w tym pudle wcale nie znajdowały się tajne projekty ubrań dla znanego sklepu odzieżowego, to były tylko pierwsze litery ich imion. Schowane były tak wszystkie wspomnienia w tej namacalnej wersji zdjęcia czy kubek wygrany na jakieś głupiej loterii fantowej. Miały tam zszarzeć i zostać zapomniane, a pudło kiedyś bez otwierania i przeglądania wyrzucone na śmietnik. Można popełnić błędy większe i mniejsze. Czy zajrzenie do kartonu kiedyś komuś zaszkodziło? Według filmów czytanie książki może być bardzo niebezpieczne, bo nie wiadomo czy to będzie przypadkiem księga, która ożywi jakąś przeklętą mumię.
Madara nawet nie wiedział kiedy ukucnął i wyciągnął ręce, które dotknęły pudła, wziął je na ręce, i udał się w stronę kanapy, aby wygodniej móc przeglądać zawartość. Siedział po jednej stronie mebla zaś karton leżał przed nim. Zdjął lekko zakurzone wieko i odłożył na podłogę. Na samej górze znajdował się album, którego okłada była ozdobiona ręcznie wyciętymi liśćmi oraz gałązkami z papieru. Przejechał po nim dłonią, mimo wolnie przypomniał sobie okoliczności jego otrzymania.
***
Jego osiemnaste urodziny wypadały w dzień podczas, którego ludzie czas spędzali ze swoją rodziną niżeli na świętowaniu czyjegoś postarzenia się o następny rok. Dwudziesty czwarty grudnia sześć lat temu był śnieżnym dniem lecz nie na tyle zimnym, aby przesiedzieć ten czas w domu. Zbudził go cichy szept i łaskoczące jego policzki długie włosy. Nim zdążył do końca się obudzić był już mocno przytulany przez swego chłopaka. Spojrzał na niego nieprzytomnie nie wiedząc o co dokładnie chodzi, ale widząc szeroki uśmiech i radosne iskierki w jego czekoladowych oczach wolał nawet nie wiedzieć. Zapewne trudno jest zapomnieć o swoich urodzinach, ale są tacy, którzy to potrafią.
Hashirama puścił go po chwili wręczając mu owinięty w czerwony, błyszczący papier prezent. Trochę już bardziej rozbudzony przyjął od niego prezent, zdążył nawet sobie przypomnieć dlaczego go dostał. Rozerwał papier i jego oczom ukazał się album, a po otworzeniu go zobaczył ich wspólne zdjęcia. Nawet nie miał pojęcia kiedy większość z nich została zrobiona.
- Dlaczego jest w połowie pusty?- Spojrzał na szatyna.
- To przecież oczywiste. Nasza historia wciąż trwa, więc niby dlaczego ten album miał być pełen i nie mieć miejsca na przyszłość?- Szeroki uśmiech widniał na jego wargach. Madara uśmiechnął się lekko kiwając głową, wyciągnął ręce, aby znów się do niego przytulić.
***
Otworzył album i zaczął przeglądać zdjęcia, znajdowały się tam również bilety czy inne ozdobniki w wolnych miejscach. Widać było, że został zrobiony z dużą dbałością o szczegóły. W tej chwili wypełniony już po brzegi zdjęciami, które nawet w oddzielnych kopertach włożone zostały między strony, gdyż nie było na nie miejsca. Większość z nich nie przedstawiała nawet nich. Śmieszne zdjęcia Madarowych kotów, które właśnie zrobiły sobie z Hashiramy ‘nowe legowisko’, jakieś dziwne widoczki, zawierające m. in. dziwnie powyginane gałęzie przypominające różne przedmioty, czy też z nieznanych brunetowi powodów z 30 zdjęć jego włosów, ułożone w najróżniejsze fryzury, które zostały zrobione gdy spał sobie na brzuchu pewnego razu.
Wziął do ręki jedno ze zdjęć, które było starsze od wszystkich znajdujących się w albumie. Leżało luzem, miało pozaginane rogi. Madara zasłonił usta dłonią gdy je zobaczył, zacisnął na chwilę powieki, na jego twarzy wyrysowany był ból. Zdjęcie przedstawiało go z młodszym bratem, zrobione przeddzień jego wypadku. Oboje byli uśmiechnięci, nawet spojrzenie starszego z braci miało w sobie tą zapomnianą już przez niego łagodność, wory pod oczami prawie nie istniały. Na tym zdjęciu był szczęśliwy, w przeciwieństwie do obecnego jego stanu.
- Izuna…- wyszeptał, czując jak jego oczy stają się wilgotne. Jednak nie płakał, ani jedna łza nie poleciała z czarnych oczu. Nie był wstanie już dłużej płakać. Cały swój żal przelał niegdyś w gniew, co pozwoliło mu się stać jeszcze skuteczniejszym, bezwzględnym i zimnym zabójcą. Gdyby nie ten wypadek prawdopodobnie porzucił by to. Zawsze chciał tańczyć, ale nie w balecie, to nie było dla niego, do tego nie lubił zbyt obcisłych strojów. Jednak jego taniec obecnie był całkowicie inny, był skąpany w krwi i prochu, dziwaczna odmiana pasji i zaciętości łączyła się i powstał sposób, w który walczy, wpłynęło też to na sposób jego poruszania się, a nawet charakter w pewnym sensie.
Nie pamiętał nawet jak i kiedy to zdjęcie znalazło się w tym albumie, który znowu otworzył pospiesznie na ostatniej stronie, gdzie za ostatnim wklejonym zdjęciem była włożona biała koperta. Wyjął ją ostrożnie, zobaczył krótki napis, który na pewno nie wyszedł z pod jego ręki- ‘reszta C:’. Otworzył kopertę i uważnie przejrzał zawartość. W środku były jeszcze starsze zdjęcia, które kiedyś bez większego ładu i składu znajdowały się w jego pokoju gdy mieszkał u Yuzuki, nawet nie zauważył ich zniknięcia. Uwiecznione zostały na nich momenty, których prawie wcale nie pamiętał. On ze swoją rodziną, dawno nie żyjącymi braćmi, matką czy ojcem. Odchylił głowę do tyłu, pozwalając sobie na chwilę żalu. To jakie miał życie kiedyś wydawało mu się takie beztroskie mimo tych wszystkich krzywd, gdy teraz pozostawał sam. Przez większość czasu z nikim nie rozmawiał, jak już coś były to same groźby. Wykonywał zlecenia albo spał, czy trenował. Nie widział życia w tym życiu. Mai, rudy kot wszedł na jego kolana i zamiauczał głośno, chcąc uświadomić mu, że albo go wspiera, albo jest totalnym frajerem. Ten kot zawsze wolał Senju…
Z rozmyślań wyrwało go ciche pukanie do drzwi, jednak na tyle stanowcze, że nie mógł go zignorować. Wstał, a kot zeskoczył z jego kolan z cichym syknięciem, że zapamięta sobie tą zniewagę, po czym usiadł w wieczku od kartonu i zaczął z niewinną miną lizać swoją łapę.
Nie próbował nawet ukrywać swojego podłego humoru przed przybyszem, a nóż ktoś się zainteresuje. Otworzył szeroko drzwi, umożliwiając temu komuś wejście. Patrzył w dół, więc dopiero po chwili spostrzegł kto to jest. Te długie brązowe włosy rozpoznał by zawsze. Tyle razy je dotykał, że samo spojrzenie wystarczyło, aby przypomnieć sobie ich fakturę i zapach. Uniósł swój wzrok i zobaczył te duże, czekoladowe oczęta wpatrzone w niego z wielkim zmartwieniem, smutne, że nie mogą być przy nim, gdy tego najbardziej potrzebuje.
- Madara..?- Wyszeptał cicho, jakby nie chciał go spłoszyć. Swoje wierzchnie ubranie odwiesił w korytarzu, więc teraz wyciągnął niepewnie ręce w jego stronę, chciał objąć mocno jego kruche, delikatne ciało i móc pocieszyć. Postawił jeden niepewny krok w jego stronę, po czym bez wahania przeszedł resztę drogi, aby znaleźć ukojenie w ramionach Hashiramy, przytulił się do niego mocno chcąc poczuć znajome ciepło. Nie musiał długo czekać na reakcję Senju, który objął go jak najciaśniej umiał. Rozmawianie z Madarą o uczuciach było katorgą, więc zazwyczaj jak go coś trapiło potrafił spędzić parę godzin w ramionach jedynej zaufanej osoby.
Nie miał zamiaru czekać aż powie chociaż słowo. Poprowadził go w stronę kanapy, posadził, sam również znalazł się obok niego, przyciągając niższego mężczyznę bliżej siebie. Madara oparł głowę o jego ramię, kładąc dłoń na ramię Hashiramy. W odpowiedzi poczuł na swej głowie dłoń gładzącą jego włosy. Uwagę Senju skupił jednak otwarty album, na którym leżały stare fotografie. Zdawał sobie sprawę, że brunet musiał być samotny, u niego w rodzinie często bywało tak, że ktoś z dalszej rodziny jest traktowany niczym obcy. Był zdziwiony jedynie tym, że wytrzymał w tej izolacji tak długo.
Zwykłe kartonowe pudełko, które najczęściej stało sobie grzecznie bokiem na najniższej półce szafki otoczone grubymi tomiszczami książek. Pech chciał, że jeden z jego kotów naruszył ten umowny spokój trącając karton przez co odwróciło się, że skrywany napis był zbyt dobrze widoczny. Brunet odkąd się obudził nie miał specjalnie dobrego humoru, sen jak zwykle przyniósł mu to czego najmniej pragnął. W normalnym stanie kopnął by pudło, aby znowu przestało być widoczne dla jego oczu, ale teraz to była całkowicie inna sytuacja.
Nie zdążył zrobić sobie ani herbaty czy porządnego śniadania ledwo co wyszedł ubrany, gdy jego oczy spotkały się z napisem ‘H&M’- w tym pudle wcale nie znajdowały się tajne projekty ubrań dla znanego sklepu odzieżowego, to były tylko pierwsze litery ich imion. Schowane były tak wszystkie wspomnienia w tej namacalnej wersji zdjęcia czy kubek wygrany na jakieś głupiej loterii fantowej. Miały tam zszarzeć i zostać zapomniane, a pudło kiedyś bez otwierania i przeglądania wyrzucone na śmietnik. Można popełnić błędy większe i mniejsze. Czy zajrzenie do kartonu kiedyś komuś zaszkodziło? Według filmów czytanie książki może być bardzo niebezpieczne, bo nie wiadomo czy to będzie przypadkiem księga, która ożywi jakąś przeklętą mumię.
Madara nawet nie wiedział kiedy ukucnął i wyciągnął ręce, które dotknęły pudła, wziął je na ręce, i udał się w stronę kanapy, aby wygodniej móc przeglądać zawartość. Siedział po jednej stronie mebla zaś karton leżał przed nim. Zdjął lekko zakurzone wieko i odłożył na podłogę. Na samej górze znajdował się album, którego okłada była ozdobiona ręcznie wyciętymi liśćmi oraz gałązkami z papieru. Przejechał po nim dłonią, mimo wolnie przypomniał sobie okoliczności jego otrzymania.
***
Jego osiemnaste urodziny wypadały w dzień podczas, którego ludzie czas spędzali ze swoją rodziną niżeli na świętowaniu czyjegoś postarzenia się o następny rok. Dwudziesty czwarty grudnia sześć lat temu był śnieżnym dniem lecz nie na tyle zimnym, aby przesiedzieć ten czas w domu. Zbudził go cichy szept i łaskoczące jego policzki długie włosy. Nim zdążył do końca się obudzić był już mocno przytulany przez swego chłopaka. Spojrzał na niego nieprzytomnie nie wiedząc o co dokładnie chodzi, ale widząc szeroki uśmiech i radosne iskierki w jego czekoladowych oczach wolał nawet nie wiedzieć. Zapewne trudno jest zapomnieć o swoich urodzinach, ale są tacy, którzy to potrafią.
Hashirama puścił go po chwili wręczając mu owinięty w czerwony, błyszczący papier prezent. Trochę już bardziej rozbudzony przyjął od niego prezent, zdążył nawet sobie przypomnieć dlaczego go dostał. Rozerwał papier i jego oczom ukazał się album, a po otworzeniu go zobaczył ich wspólne zdjęcia. Nawet nie miał pojęcia kiedy większość z nich została zrobiona.
- Dlaczego jest w połowie pusty?- Spojrzał na szatyna.
- To przecież oczywiste. Nasza historia wciąż trwa, więc niby dlaczego ten album miał być pełen i nie mieć miejsca na przyszłość?- Szeroki uśmiech widniał na jego wargach. Madara uśmiechnął się lekko kiwając głową, wyciągnął ręce, aby znów się do niego przytulić.
***
Otworzył album i zaczął przeglądać zdjęcia, znajdowały się tam również bilety czy inne ozdobniki w wolnych miejscach. Widać było, że został zrobiony z dużą dbałością o szczegóły. W tej chwili wypełniony już po brzegi zdjęciami, które nawet w oddzielnych kopertach włożone zostały między strony, gdyż nie było na nie miejsca. Większość z nich nie przedstawiała nawet nich. Śmieszne zdjęcia Madarowych kotów, które właśnie zrobiły sobie z Hashiramy ‘nowe legowisko’, jakieś dziwne widoczki, zawierające m. in. dziwnie powyginane gałęzie przypominające różne przedmioty, czy też z nieznanych brunetowi powodów z 30 zdjęć jego włosów, ułożone w najróżniejsze fryzury, które zostały zrobione gdy spał sobie na brzuchu pewnego razu.
Wziął do ręki jedno ze zdjęć, które było starsze od wszystkich znajdujących się w albumie. Leżało luzem, miało pozaginane rogi. Madara zasłonił usta dłonią gdy je zobaczył, zacisnął na chwilę powieki, na jego twarzy wyrysowany był ból. Zdjęcie przedstawiało go z młodszym bratem, zrobione przeddzień jego wypadku. Oboje byli uśmiechnięci, nawet spojrzenie starszego z braci miało w sobie tą zapomnianą już przez niego łagodność, wory pod oczami prawie nie istniały. Na tym zdjęciu był szczęśliwy, w przeciwieństwie do obecnego jego stanu.
- Izuna…- wyszeptał, czując jak jego oczy stają się wilgotne. Jednak nie płakał, ani jedna łza nie poleciała z czarnych oczu. Nie był wstanie już dłużej płakać. Cały swój żal przelał niegdyś w gniew, co pozwoliło mu się stać jeszcze skuteczniejszym, bezwzględnym i zimnym zabójcą. Gdyby nie ten wypadek prawdopodobnie porzucił by to. Zawsze chciał tańczyć, ale nie w balecie, to nie było dla niego, do tego nie lubił zbyt obcisłych strojów. Jednak jego taniec obecnie był całkowicie inny, był skąpany w krwi i prochu, dziwaczna odmiana pasji i zaciętości łączyła się i powstał sposób, w który walczy, wpłynęło też to na sposób jego poruszania się, a nawet charakter w pewnym sensie.
Nie pamiętał nawet jak i kiedy to zdjęcie znalazło się w tym albumie, który znowu otworzył pospiesznie na ostatniej stronie, gdzie za ostatnim wklejonym zdjęciem była włożona biała koperta. Wyjął ją ostrożnie, zobaczył krótki napis, który na pewno nie wyszedł z pod jego ręki- ‘reszta C:’. Otworzył kopertę i uważnie przejrzał zawartość. W środku były jeszcze starsze zdjęcia, które kiedyś bez większego ładu i składu znajdowały się w jego pokoju gdy mieszkał u Yuzuki, nawet nie zauważył ich zniknięcia. Uwiecznione zostały na nich momenty, których prawie wcale nie pamiętał. On ze swoją rodziną, dawno nie żyjącymi braćmi, matką czy ojcem. Odchylił głowę do tyłu, pozwalając sobie na chwilę żalu. To jakie miał życie kiedyś wydawało mu się takie beztroskie mimo tych wszystkich krzywd, gdy teraz pozostawał sam. Przez większość czasu z nikim nie rozmawiał, jak już coś były to same groźby. Wykonywał zlecenia albo spał, czy trenował. Nie widział życia w tym życiu. Mai, rudy kot wszedł na jego kolana i zamiauczał głośno, chcąc uświadomić mu, że albo go wspiera, albo jest totalnym frajerem. Ten kot zawsze wolał Senju…
Z rozmyślań wyrwało go ciche pukanie do drzwi, jednak na tyle stanowcze, że nie mógł go zignorować. Wstał, a kot zeskoczył z jego kolan z cichym syknięciem, że zapamięta sobie tą zniewagę, po czym usiadł w wieczku od kartonu i zaczął z niewinną miną lizać swoją łapę.
Nie próbował nawet ukrywać swojego podłego humoru przed przybyszem, a nóż ktoś się zainteresuje. Otworzył szeroko drzwi, umożliwiając temu komuś wejście. Patrzył w dół, więc dopiero po chwili spostrzegł kto to jest. Te długie brązowe włosy rozpoznał by zawsze. Tyle razy je dotykał, że samo spojrzenie wystarczyło, aby przypomnieć sobie ich fakturę i zapach. Uniósł swój wzrok i zobaczył te duże, czekoladowe oczęta wpatrzone w niego z wielkim zmartwieniem, smutne, że nie mogą być przy nim, gdy tego najbardziej potrzebuje.
- Madara..?- Wyszeptał cicho, jakby nie chciał go spłoszyć. Swoje wierzchnie ubranie odwiesił w korytarzu, więc teraz wyciągnął niepewnie ręce w jego stronę, chciał objąć mocno jego kruche, delikatne ciało i móc pocieszyć. Postawił jeden niepewny krok w jego stronę, po czym bez wahania przeszedł resztę drogi, aby znaleźć ukojenie w ramionach Hashiramy, przytulił się do niego mocno chcąc poczuć znajome ciepło. Nie musiał długo czekać na reakcję Senju, który objął go jak najciaśniej umiał. Rozmawianie z Madarą o uczuciach było katorgą, więc zazwyczaj jak go coś trapiło potrafił spędzić parę godzin w ramionach jedynej zaufanej osoby.
Nie miał zamiaru czekać aż powie chociaż słowo. Poprowadził go w stronę kanapy, posadził, sam również znalazł się obok niego, przyciągając niższego mężczyznę bliżej siebie. Madara oparł głowę o jego ramię, kładąc dłoń na ramię Hashiramy. W odpowiedzi poczuł na swej głowie dłoń gładzącą jego włosy. Uwagę Senju skupił jednak otwarty album, na którym leżały stare fotografie. Zdawał sobie sprawę, że brunet musiał być samotny, u niego w rodzinie często bywało tak, że ktoś z dalszej rodziny jest traktowany niczym obcy. Był zdziwiony jedynie tym, że wytrzymał w tej izolacji tak długo.