26 grudnia 2013

34. [Naruto FANFIC/ madaita] Niezapomniany

Witajcie!

    Ten shot jest świątecznym prezentem dla Carli [Berieal jak kto woli], ponieważ wiem jak ją boli brak jej OTP w odmętach internetu, więc powstało to. Obraz Madary jest tutaj przerysowany, bo jak wiadomo, gdy się jest kimś zauroczonym [i nie tylko] nie dostrzegamy wielu wad, wszystko wydaje się bardziej kolorowe jakby objeść się grzybkami. Pomimo, że to nie jest mój ulubiony ship to jednak bardzo przyjemnie mi się to pisało. Ogólnie polecam włączyć jakąś dołującą piosenkę, aby wczuło się lepiej w nastrój shota i zapraszam do czytania jak i komentowania. Święta jak i urodziny Madary minęły, więc mogę życzyć szczęśliwego Nowego Roku.

~~

Niezapomniany

    Gdy teraz spoglądam w gwiezdne, czarne niebo wspominam twoje opowieści o tym jak niegdyś nieboskłon cały jasny był pokryty blaskiem odległych planet. Nigdy nie zapomnę z jaką czułością opowiadałeś i usypiałeś mnie po męczącym treningu. Twój szeroki uśmiech był najwspanialszą z tych wszystkich gwiazd. Byłeś czarny jak niebo, ale twa aura w tych momentach była jaśniejsza od tych bladych punktów nad nami.

    Nigdy nie zapomnę tego jak przychodziłeś co dzień i swym głębokim, ale melodyjnym głosem szeptałeś mi do ucha, abym się obudził. Tego jak cierpliwie czekałeś aż otworzę oczy, powykrzywiam twarz w dziwacznych minach by się ostatecznie rozbudzić.

    Pamiętam twój cichy śmiech, to jak wierzchem dłoni zakrywałeś usta, aby ukryć przecudny uśmiech. Każdy twój wyważony krok, grację twej osoby, zmęczone, ale żywe oczy. Twoją dłoń na mojej głowie, usta na czole. To w jaki sposób twoje umięśnione ramiona zamykały me ciało w mocnym uścisku, twe łaskoczące mój policzek włosy- czarne jak pióra najwspanialszego z kruków, tak długie i miękkie, że pragnąłem nigdy nie wypuszczać ich z dłoni.

    Dzwonienie dzwonków, które zrobiłeś i zawiesiłeś w mym pokoju, ich spokojną melodię, która po dziś dzień przypomina mi twój głos.

    Każde słowo, które skierowałeś do mnie, nie ważne czy dobre czy złe, ale dlaczego już nic do mnie nie powiesz?

    Wciąż przed oczami mam jak siedziałeś w głębokim fotelu z nogą założoną na nogę i czytałeś wiersze. Nikt z nich nie podejrzewał cię o taką wrażliwość, ale wiedziałem, znałem cię lepiej niż oni. To jak na moją prośbę czytałeś mi jakiś wiersz, uczucia w nim zawarte spotęgowane dodatkowo twoim głosem, za każdym razem musiałem powstrzymywać łzy, ale ty to widziałeś. Nic ci umyka twej uwadze.

„Nie wstydź się swoich łez, są one naszymi cennymi uczuciami. Nie ważne co by się działo nigdy nie tłum w sobie tego co czujesz. To nie jest dobre do tego może cię to zniszczyć Itachi. A w końcu teraz jesteś wspaniały. Nie masz powodu by się zmieniać.”

    Twoje słowa spowodowały, że wtedy po raz pierwszy od bardzo długiego czasu po moich policzkach popłynęły słone krople. Zdążyłem zapomnieć o nich i czymś tak trywialnym jak płacz. Po raz pierwszy przyniosło mi to ulgę. Usłyszałem też twój cichy śmiech, zrobiłeś to, aby po krótkiej chwili mnie objąć, przytulić, zatrzymać przy sobie.

    Nic nie mogłem na to poradzić, że z każdym dniem zakochiwałem się w tobie coraz bardziej, Madaro. Aż zdałem sobie sprawę, że nie mogę bez ciebie żyć. Nie wiem czy odwzajemniałeś moje uczucia. Miałeś tyle lat, że moje istnienie mogło być dla ciebie jak machnięcie skrzydeł kruka, ale ja nigdy nie przestanę cię kochać. Byłeś zawsze dla mnie dobry, opiekuńczy, czuły, więc może też kochałeś mnie, ale inaczej niż ja ciebie. Czy też po prostu żaden z nas nie odważył się drugiemu powiedzieć prawdy?

„Jeśli ci na kimś zależy, nie naciskaj. Daj wolność, zamknięcie w klatce spowoduje, że będzie chciał uciec. Pozwól poczuć mu co czujesz w każdym swoim drobnym czynie, ale bądź delikatny.”

    Zabrałeś mnie do ogrodu cieni, pokazałeś kwiaty, które zachwycały swymi barwami jedynie w nocy. Zapytałeś mnie czy zająłbym się tym miejscem, gdy już ciebie nie będzie. Odparłem pewien, że zawsze będziesz ze mną.

„Chciałbym, aby to była prawda. Jednak my ludzie, Itachi jesteśmy stworzeni do przemijania. Ty, ja, wszyscy kiedyś wrócą do ramion swej ukochanej matki. Ale to miejsce jest schronieniem wspomnień o życiu wszystkich Uchihów, każdy z tych kwiatów rośnie ku chwale pamięci innego z naszego rodu. Ten po środku należy do syna Mędrca tego, który założył nasz klan. Bo widzisz oni wciąż żyją w pamięci innych. Póki ktoś pamięta i my będziemy istnieć.”

    Nie zapomnę… Nie zapomnę… Na zawsze będę o tobie pamiętać.

    Delikatnie złapałeś mą zimną, drżącą z przejęcia dłoń, ścisnąłeś ją lekko, oddając cząstkę swego ciepła. Spacerowaliśmy razem. Dlaczego nie mogło to trwać wiecznie?

    Na wspomnienie tych dni, moje serce zaczyna szybciej bić, uśmiecham się lekko, gdy przypominam sobie ciebie, każdą naszą wspólną chwilę.

Nie zamykaj oczu bo
Na zawsze chcę być
W zasięgu Twego wzroku i,
I dłoni Twych.
Bo zawsze gdy wyciągniesz je,
Mogły napotkać mnie

    Zamknąłeś swe powieki, twój duch opuścił to ciało, które wielbiłam jak i samego ciebie. Odeszłeś… Wciąż nie mogę się przyzwyczaić… Że już nie mam ciebie… Krzyczałem, krzyczę… Będę krzyczeć „Mój ukochany, wróć!”

    Nigdy nie zdążyłem powiedzieć tego co naprawdę czułem.

    Płacz wcale nie przynosi ukojenia! Cierpię! Ból wyżera me wnętrzności… Umieram z miłości do ciebie Madaro! Dlaczego teraz musiałeś mnie zostawić?! Pragnę, abyś mnie znów mocno przytulił, tylko tym razem nigdy nie puszczaj. Zabierz ten ból, łzy… Oczyść mnie z tych uczuć… Nie chcę już tego czuć. Pragnę przestać kulić się co noc z oziębłości świata bez ciebie. Zgubiłem mój sens. Nawet nie zdążyłem podziękować ci za to, że nauczyłeś mnie kochać. Dałeś szansę, której nikt nie dał.

    Czemu stałeś się moim światłem? Czemu czuję gniew? Nienawiść do świata, który mi ciebie odebrał?

„ Nawet gdy mnie już nie będzie, nie będziesz sam. Przecież twój brat na ciebie czeka. Potrzebuje cię tak jak ty mnie. Tak to już jest, że jeśli ty się poddasz, ucierpi ktoś inny. Nie powtórz mego błedu.”

    Ale tak bardzo pragnę to wszystko porzucić. Nie ważne gdzie jesteś zabierz mnie ze sobą.

    Będę musiał przeprosić Sasuke, ale trudno jest być starszym bratem. Dobrze o tym wiesz, Madaro. Chciałbym obdarzyć go prawdziwą, nieprzemijalną miłością, ale ja tak nie mogę. Kochałem, kocham tylko ciebie.

    Twój ciemny blask, to twe zatracone szczęście, to wszystko mam ja. Wróć po nie Madaro, mój wspaniały Czarny Motylu*. Czemu twe skrzydła były zwiastunem śmierci, bólu? Moje ciało nie wytrzymuje już tej wojny miłości i rozsądku. Kamień przodków kłamał. Do szczęścia potrzebuję jedynie ciebie. Twego promiennego uśmiechu, czułych ust i dłoni ściskającej moją. Wróć po mnie!

Na zawsze tobie oddany, Madaro,
Itachi

PS Zawsze będę na ciebie czekać.

~~

czarny motyl- podobno przez latynosów uważany za omen nieszczęścia, a ten kto go ujrzy szybko umrze, od dłuższego czasu jakoś kojarzył mi się z Madarą, ale dopiero tutaj to użyłam.

14 grudnia 2013

33. [Naruto FANFIC/hashimada] R.3 "Sit down and tell me all about it"

Witajcie!

    Krótszy od innych rozdział, ale taki był właśnie plan, ponieważ w następnym przenosimy się do drugiej pary. Notki będę raczej dawać w weekendy, ponieważ ostatni tydzień przed świętami zawiera trochę w sobie nauki. Zapraszam do czytania i komentowania!

~~

"Sit down and tell me all about it"

I'm asleep and all I dream of
Is waking to you
Tell me that you will listen
Your touch is what I'm missing
And the more I hide I realize I'm slowly losing you

    Pierwsze spóźnione płatki śniegu ulatywały z nieba niczym małe gwiazdy spadające na ziemię. Onyksowe oczy obserwowały uważnie ich skomplikowany taniec. Całkiem niedawno wzeszło słońce, a mu udało się wyswobodzić z łóżka. Siedział na parapecie z kubkiem gorącej, parującej herbaty w dłoni. Odwrócił głowę w przeciwną stronę, zobaczył niezliczoną ilość długich brązowych włosów wystających spod puchatej kołdry.  Nie wiedział dlaczego wpuścił go do swojego życia, chociaż raczej chciał odciąć się od Liścia niżeli Senju, ale to nie szło ze sobą w parze. Wybrał swoje ideały, a nie według niego, krótkowzroczne zapędy. Wiedział, że zaczną się buntować wcześniej czy później, ludzie żyjący w odizolowaniu, a nagle zmuszeni do spędzania czasu we wspólnocie nie zawsze będą pokojowo nastawieni względem siebie.

    Znów zaczął wpatrywać się w okno, popijając herbatę z kubka. Nawet nie zauważył kiedy osoba zajmująca jego łóżko wstała i podeszła do niego. Wierzchem ciepłej dłoni dotknął nagiego ramienia Madary, który odwrócił głowę lekko spłoszony jego zachowaniem, ale jego spojrzenie wyraźnie mówiło, że nie życzy sobie aby ten zakradał się do niego. Odpowiedział mu jedynie lekki uśmiech szatyna, oparł się plecami o ścianę. Uchiha dotknął ramię w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą spoczywała dłoń Hashiramy, wydawało mu się, że tamte miejsce parzyło, wręcz paliło jego skórę, rozpalało dawno tlące się wspomnienia, które za wszelką cenę pragnął zapomnieć. Aczkolwiek trudno było to zrobić, gdy znajdował się na odległość, wyciągnięcia dłoni, czy odchylenia głowy do tyłu, aby natrafić na jego rękę. Wszak wiedział, że musi to zrobić inaczej to czego tak pragnął nigdy się nie ziści.

- Nigdy nie kończysz tych swoich przemyśleń?-  Ciepły głos zabrzmiał zdecydowanie za blisko ucha bruneta. Madara odwrócił głowę w jego stronę, w myślach powtarzając aby ten nie patrzył na niego w ten rozczulający sposób.

- Nie- odparł chłodno, ruszając dumnie z kubkiem do kuchni w akompaniamencie dzwonków kapciowych. Hashirama poszedł za nim.

- Czy twoje wypowiedzi nie umieją być dłuższe?

- Nie.

- Jesteś na mnie zły?

- Hashirama, proszę cię nie zaczynaj mnie denerwować swoją paplaniną, bo wywalę cię stąd tak jak stoisz.- Zatrzymał się i odwrócił w jego stronę mrużąc oczy gniewnie, ale zaraz ruszył dalej.

- O jednak potrafisz mówić coś więcej niż ‘nie’- usłyszał za sobą radosny głos Senju, Uchiha westchnął męczeńsko.

    Szatyn usiadł przy wysepce w kuchni, złączając razem dłonie na blacie, gdy Madara wkładał pusty kubek do zmywarki.  Obserwował uważnie każdy ruch jego dłoni.

- Mógłbyś przestać?- Zirytowanie w głosie bruneta można było poczuć na kilometr.

- Co mam przestać?- Zapytał zdziwiony, nie rozumiejąc o co mu chodzi.

- Jak to co, wgapiać się na mnie jakbym był… nie wiem- warknął, mrużąc brwi i zaciskając zęby.

- Siódmym cudem świata?- Niewinnie się uśmiechnął do stojącego przed nim Madary kipiącego ze złości, który wyraźnie uniósł rękę z zamiarem uderzenia go.- Oj spokojnie złośnico, podawałem tylko przykład.

- Zaraz przykładem będzie twoja twarz rozsmarowana po całej powierzchni tego miasto jako przykład tego co się stanie jeśli zaczniesz mnie denerwować.

- Naprawdę musisz taki być?- Zapytał wzdychając brązowowłosy.

- Jaki?- Opuścił rękę.

- Wciąż udajesz kogoś kim nie jesteś.

- Może się zmieniłem?

- Proszę cię, Madaro. Nie rób ze mnie głupka, każdą taką zaczepkę zbywasz milczeniem albo jakąś błyskotliwą ripostą, a nie groźbą. Co się stało?- Cisza, która między nimi zapadła jak kosa kata, trwała dłuższą chwilę. Jednym słyszalnym dźwiękiem był warkot silników samochodów za oknem.

- Tak jest łatwiej, zresztą to teraz nie twoja sprawa- brunet podszedł do szafki i wyjął z niej dwie szklanki, które postawił na blacie.

- Więc może później?- Hashirama znów spojrzał na niego, zaprzestając przyglądania się blatu.

- Później- zgodził się nalewając czegoś do szklanek, a jedną z nich postawił przed Senju, zajmując miejsce obok niego.- Więc jak mają się sprawy w Organizacjach?- Zapytał po dłuższej chwili, gdy obaj pili w milczeniu.

- Wszystko się całkiem dobrze układa- szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. – Współpracują ze sobą i z każdym dniem jest coraz lepiej…

04 grudnia 2013

32. [Naruto FANFIC/ hashimada] R.2 "You talk too much'

Witajcie!

     Drugi rozdział jest trochę inny od reszty, nie popycha fabuły do przodu, a jedynie wyjaśnia pewne rzeczy, w następnych mam zamiar skupić się też na drugiej parze, którą postanowił tutaj umieścić dla urozmaicenia i jeszcze większej dziwności tego opowiadania. Powstała też oddzielna podstrona dla tego opowiadania, gdzie znajduje się jego krótki ogólny opis o czym będzie oraz samych postaci i wyjaśnienie niektórych terminów, ponieważ jako iż nie dzieje się to w oryginalnym świecie Naruto to czasami lepiej mieć wszystko wyjaśnione. Zapraszam do komentowania.

~~

"You talk too much"


I hate feeling like this
I'm so tried of trying to fight this

    Zacieniona sala, jedno proste biurko, lampka i dwa krzesła naprzeciwko siebie. Czarnowłosy mężczyzna wyrównał papiery stukając nimi o blat.

- Nie sądzisz, że lepiej wszystko nam wyśpiewasz, a my puścimy cię wolno?- Siedział wyprostowany jak struna patrząc na przesłuchiwaną przez niego osobę, która rozsiadła się na niewygodnym krześle, zakładając nogę na nogę.

- Suzumu, czyż nie?- Odczytał identyfikator, poruszył dłońmi, które uwięzione w kajdankach pobrzękiwały przy każdym ruchu. Jego czarne oczy nawet w półmroku lśniły niebezpiecznie.- Nie wiem nic o nich, więc jak niby złapanie niewinnego obywatela miałoby w czymś wam pomóc?

- Mamy dowody, że ostatnio widziano cię z jednym z nich. Zdjęcia oraz świadkowie nie są raczej wymyśleni.- Otworzył teczkę i rzucił parę zdjęć po blacie biurka, że prześlizgnęły się w stronę oskarżonego. Wyprostował się i sięgnął po fotografię.

- Ocho…- Rozbawiony śmiech brzmiący jak rechot w połowie złowróżbne parsknięcie.- Nie zaglądam swoim przy…

- Kochankom- wtrącił się rozmówca, sprostowując ich relacje następnym machnięciem zdjęcia.

-… w biografię- dokończył gładko, odkładając zdjęcia.

- Nie? Dość dziwne jeśli zna się kogoś tyle czasu.

- Chodziło tylko o jedno, wywiadu nie miałem z nim przeprowadzać.- Dziwaczny, wieloznaczny uśmiech zagościł na jego wargach.

- Podobno też byłeś wplątany w te interesy. Zwany…- Suzumu spojrzał na kartę, do której dopięta była fotografia przesłuchiwanego.- „Bliźniaczym smokiem”. Miałeś krótkie dzieciństwo, śmierć matki i twoich braci podczas Spotkania Czterech Stron spowodowała, że musiałeś szybko dojrzeć, ojciec pracoholik, więc to właśnie ty musiałeś zająć się młodszym bratem- ostatnim, który przeżył. Duża, pokoleniowa rodzina jednak nikt się wami nie zainteresował. W szkole miałeś zawsze najlepsze wyniki, podliczona ilość wszystkich punktów, które straciłeś w testach w ciągu wszystkich lat edukacji wynosi 0,5. Do tego mistrz świata juniorów w strzelectwie. I to wieloletni. Gdy miałeś 15 lat twojego ojca zatrzymano, oskarżono go o udział w zamordowaniu biznesmenów na krajowym zlocie, okazało się, że stał za tym też niejaki Butsuma Senju, ojciec dobrze ci znanych braci Senju.- Uciszył go ruchem ręki by móc kontynuować.- Jako główni sprawcy dostali 25 lat reszta po 10-20. To już mniej istotne. Wracając do głównego nurtu wypowiedzi. Mieliście trafić do domu dziecka, lecz przygarnęła was Yuzuki Uchiha, kuzynka waszej śp. Matki. Oskarżono ją o bycie Trucicielką jednak została oczyszczona z zarzutów. Rok później twój brat zapadł w śpiączkę po tajemniczym wypadku, którego sprawa po dziś dzień nie została rozwiązana. Twoje kontakty z Senju, a właściwie jednym, starszym z braci- Hashiramą zacieśniły się. Wrogie wcześnie sobie rodziny znalazły nić porozumienia. Często trafiałeś do szpitala jednak w tamtym okresie liczba wizyt zwiększała się czasem do 6 w miesiącu. Po twoich 17 urodzinach została założona Organizacja zwana Liściem, podobno byłeś zamieszany w jej stworzenie, ale odszedłeś. I co powiesz na to Madaro?- Odłożył papiery na biurko i spojrzał uważnie na niego.

- Nie wiedziałem, że mam własną biografię.- Następny z podejrzanych uśmiechów zagościł na jego twarzy.- Lecz chyba została napisana przez niespełnionego pisarza. Trochę się zgadza, a reszta nie.

- Wyjaśnij- rozkazał Suzumu przeczesując dłonią krótkie, czarne włosy mając nadzieje na jakiś postęp w sprawie.

- Ale to przecież policja zajmuje się tą całą sprawą, a nie ja.- Włosy Madary zakryły mu większą część twarzy.

- Ci, którzy nam pomagają mają łatwiej w przyszłości.

- To wszystko zapewnia mi nazwisko- odparł znudzony patrząc w bok. Zasada trzecia wyraźnie brzmiała, jeśli masz sposobność zirytuj interlokutora.

- Ale nie zapewniło jej na tyle byś tu teraz nie siedział- zauważył mrużąc lekko oczy i poprawiając kąt ustawienia lampki na biurku.

- Nie pomyślałeś, że jestem tu z własnej woli?- Pokazał mu białe zęby w podstępnym uśmiechu. Suzuma wstał uderzając otwartymi dłońmi o blat biurka, lampka przewróciła się świecąc prosto w oczy Madary.

- W co ty pogrywasz Uchiha?! Wielu myśli, że jesteś geniuszem, ale dla mnie wyglądasz na zwykłego przestępcę chowającego się za nazwiskiem należącym  do polityków, biznesmenów i morderców. Nie będzie cię wiecznie chronić. Masz 21 lat, chcesz spędzić resztę życia w więzieniu? Jeśli nie to lepiej współpracuj!- Policjant zmrużył oczy oczekując jakiejś reakcji, ale przesłuchiwany uniósł tylko na niego swój wzrok, ignorując rażące po oczach światło. Czarne oczy Madary wydawały się teraz czerwone.- Czyli jednak jesteś tylko aroganckim i zadufanym w sobie dupkiem?

- Proszę nie łączyć tego ze swoimi prywatnymi sprawami, panie Suzuma. Nie moja wina, że pańska córka zakochała się w niewłaściwej osobie i dlatego żywisz do mnie urazę. Ale powinieneś się cieszyć, że nawet na nią nie spojrzałem, bo skoro dobrze wiesz jaki jestem to wyszłoby jedynie na jej niekorzyść.- Następny z tych cienkich nieprzyjaznych uśmiechów wykrzywił jego usta. Uwielbiał zasadę trzecią, a ten policjant był zbyt drażliwy na punkcie swej córki.

- Dość już tego, jesteś bezużyteczny! Wynoś się!

- A kajdanki?- Zapytał przymilnie, unosząc dłonie i pokazując krępujący jego nadgarstki przedmiot. Suzumo rzucił paręnaście niewykwintnych obelg pod adresem Madary dorzucając parę przekleństw, ale podszedł do niego i używając klucza wyswobodził go. Długowłosy uniósł się ze znaną jedynie sobie gracją, przypominającą kocią i opuścił pomieszczenie służące do przesłuchiwań

    Gdy tylko wyszedł z posterunku policji czekał na niego solidnie ubrudzony biały van. Większą część auta stanowił duży bagażnik, który bez problemu mieścił czwórkę ludzi. Tyle drzwi prowadzące do bagażnika otworzyły się, zapraszając go do środka. Madara bez większego zastanowienia wszedł i zamknął za sobą drzwi.

    W środku znajdowała się nie aż tak bardzo prowizoryczna przenośna baza dla informatyka. Srebrne, sterczące na każdą stronę włosy i biała maska lekarska zasłaniająca usta to pierwsze co rzuciło się w oczy dla bruneta. Siedział wpisując coś szybko w klawiaturę, tak zazwyczaj prezentowała się postać niesławnego geniusza informatycznego Kaszalota, czasami też zwanego Kaszanką, gdy jego stan obrazował się tragicznie.

- Hatake ty rybo wynędzniała coś ty znowu namieszał, że ja dostaję po dupie za ciebie?- Madara zacisnął dłoń w pięść podchodząc w jego stronę, gdy samochód ruszył.

- Yo- mruknął, uznając to za jakaś formę przywitania.- Klawiatura mi się zacięła i o jedno 0 za dużo dało.

- Ja ci zaraz to 0 wsadzę tam gdzie słońce nie zagląda, a wtedy mnie popamiętasz- prychnął urażony za nadmiar cyfry nieokreślonej.

- Spokojnie, spokojnie wszystkim się zająłem wodzu Indianinie – spojrzał na niego unosząc ręce w poddańczym geście.

- Odczep się od moich włosów podrobie zwierzęcy.

- Nie mieszaj mnie tylko ze świńską krwią.- Zmartwił się trochę Kakashi.

- Mówi się z błotem- wtrącił się kierowca w ich wesołą wymianę zdań.

- Co?- Srebrnowłosy zapomniał o istnieniu osoby odpowiedzialnej za prowadzenie pojazdu.

- Nie mieszaj mnie z błotem, tak powinieneś powiedzieć- rozwinął swoją wypowiedź. Kaszalot Kaszanka wyglądał na trochę zmieszanego, że go poprawiono nie rozumiejąc, że tylko dostosował wypowiedź do kontekstu.

- Minato- Uchiha mruknął nieprzychylnie widząc dopiero teraz blondyna, który patrzył na nich przez lusterko.

- Ja również nie skaczę z radości, że cię widzę, ale musiałem zająć się Kakashim, a on twierdził, że musi ci to koniecznie przekazać.

- O co chodzi Szaraku?

- Zlecenie jest- Hatake zmrużył oko w imitacji uśmiechu, gdyż drugie zakrywała grzywka.